ORGIA Z DIABŁEM

Woń  testosteronu omiatała pałacowe pomieszczenia. Drażnił powonienie, niczym świeża farba. Oplatał ją w elastycznym uścisku. Niepewnie przesuwała się w stronę, skąd dochodziły muzyczne akordy głośnej zabawy. Tutaj gwar stawał się wręcz namacalny, a zapach stawał się bardziej intensywny. Teraz szczypał w nozdrza gorącym podnieceniem. Wolała nie rzucać się w oczy. Pragnęła jedynie stać się niemym obserwatorem, tego tłumnego spektaklu.
Tutaj, ukryta za ogromną kolumna, zdawała się być niewidoczną.
Ułuda - pomyślała, gdy jego przekrwione spojrzenie zatrzymało się na jej postaci.
Dostrzegł ją.
Był tak po męsku brzydki. Uroku dodawała mu ona.
Zaciśnięta w czerwonym gorsecie ujeżdżała jego męskość.
Piękno, porcelanowej lalki, która nie wytrzyma ciśnienie podniecenia, wymykało się z jego szpetnego wizerunku. Omiatało tę muskularną postać, niczym tęcza, wyznaczony skrawek nieba.
Dopiero teraz spostrzegła, że szkaradny nie spuszcza z niej przekrwionych oczu.
Czuła jego pożądanie każdym milimetrem swojego drobnego ciała. Zaczynała grać w jego grę.
Strach kazał jej oderwać wzrok od szczytującej kobiety i uciec stąd, jak najdalej.
To był jej czas. Resztką silnej woli uciekła spojrzeniem od rozkoszy.
Patrzyła teraz na środek przestrzennej, pałacowej auli.
Gwar zmieszany z muzyczną musztrą, dynamicznie napędzał atmosferę.
Rytmicznie do taktów muzycznych, niczym wojskowi na placu defilad,
wyginały się brunetki w skąpych chabrowych gorsetach, na cienkich, stalowych rurach.
Zrobiło się jej gorąco. Tak bardzo, jakby ktoś zanurzył ją ukropie.
Przekrwione oczy , pojawiły się tuż przed jej twarzą...
- No chodź, wiem że chcesz-
Nie miała siły się opierać. To dziwne, ale zobaczyła siebie. Buchało z niej ogniste podniecenie.
Traciła władzę nad własnym ciałem. Pragnęła jednego, wycofać się z pomieszczenia wypełnionego trudnym do określenia napięciem sexualnym. Wszystkie oczy zebranych kobiet skupione były na jej ciele.
- Nie chcę!!! - Wrzasnęła, opuszczając jego męskość. Złapał ją za dłonie. Ból w nadgarstkach wykrzywiał jej twarz grymasem przerażenia....
- Nie ???- Zasyczał.
- Nie chcesz powiadasz-
 Czekał na jej gest. Była nieruchoma, jak te tutaj przeogromne kolumny...
- To teraz zajmę się nim - Wysyczał kierując spojrzenie w przestrzeń, gdzie na poduszkach, spał jej ukochany syn...
Zaszlochała przerażona i chyba ten spazmatyczny odgłos, kazał jej otworzyć oczy...
- Kurna zaspaliśmy -
Prawie krzyknęła do śpiącego syna. Wskazówki zegara niebezpiecznie zbliżały się do ósmej....





Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JAKA RÔŻA TAKI CIERŇ.... JAKIE ŻYCIE TAKA ŚMIERĆ...

PRZEDŚLUBNA FOTOGRAFIA